Cypr - Pafos Tydzień w lutym 2025

ferie zimowe  •  2025-07-03

W zimowe ferie postanowiliśmy wybrać się na dotychczas niezbadaną przez nas wyspę - Cypr.

Nastawiliśmy się na zwiedzanie, głównie w plenerze, żeby poznać nowe miejsce na własną rękę. W tym celu wypożyczyliśmy auto już na lotnisku. Na Cyprze obowiązuje lewostronny ruch samochodów. Dla nas była to pierwsza taka przygoda, której byliśmy bardzo ciekawi. Plusem jest to, że wszystkie auta z wypożyczalni mają czerwone tablice rejestracyjne, więc lokalni mieszkańcy z dalek widzą, że autem kieruje turysta. Samochód prowadził mój mąż, który mimo pierwszych obaw poradził sobie doskonale. 

Przylecieliśmy do Pafos późnym wieczorem, w piątek ok. Godz. 21. Pafos to dobra baza wypadowa oraz hotelowo-apartamentowa. Naszym miejscem docelowym był oddalony o 20 minut Blue Lagoon Kosher Hotel i dwupokojowy apartament z widokiem na morze. Hotel może nie należy do tych wysokiej klasy, ale jakość do ceny oceniam bardzo dobrze, ze względu na wielkość apartamentu (dwa duże pokoje, dwie łazienki, kuchnia z pełnym wyposażeniem i pralką) oraz lokalizację. Cena również była bardzo przystępna, jako że byliśmy przed sezonem. Śniadania również spory plusik. Przy samym hotelu od razu mogliśmy ruszyć na spacery wielokilometrową promenadą. Poza widokiem na morze, jego dziki i skalisty brzeg widzieliśmy z balkonu również wrak statku, ale nie ten popularny 10 metrów od brzegu, tylko Demetrios II.

 

 

Dzień 1

Spacer promenadą i Park Archeologiczny w Pafos

Sobota po śniadaniu przywitała nas pięknym słońcem. Co prawda było tylko kilka stopni Celsjusza, a spacer nad brzegiem morza niósł ze sobą rześką bryzę, to było to bardzo przyjemne przywitanie na Cyprze. Kilka kilometrów z hotelu i dotarliśmy do portu w Pafos, z charakterystycznym zamkiem wpisanym na listę UNESCO, zbudowanym przez Turków w 1952 roku na podwalinach wcześniejszego fortu. 

Zaraz obok portu znajduje się wejście do Parku Archeologicznego. Teren jest gigantyczny, więc warto przeznaczyć na zwiedzanie ok. 3 godziny. Miejsce słynie z niezwykle dobrze zachowanych mozaik. Najlepiej zachowane znajdują się w Domu Dionizosa, Willi Tezeusza i Domu Aiona. Wiele mozaik znajdziemy również w plenerze. Park jest wpisany na listę dziedzictwa UNESCO i obejmuje miejsca i zabytki od IV wieku p.n.e. do średniowiecza. 

Na mnie ogromne wrażenie zrobił antyczny teatr, ruiny bizantyjskiego zamku Saranda Kolones.

 

mozaiki w Parku Archeologicznym
kolumny w Parku Archeologicznym

 

amfiteatr w Parku Archeologicznym

 

img 1
ruiny zamku Saranda Kolones
img 2
ruiny zamku Saranda Kolones

 

Na Cyprze mieszka więcej kotów niż ludzi i oczywiście nie brakuje tych pierwszych również w miejscach dziedzictwa UNESCO. Wśród ruin i zabytków spotkaliśmy kilku włochatych czworonogów :-)

Kilka godzin zajęło nam zwiedzanie parku. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wyjścia w różnych częściach miasta - tam gdzie jest nam najwygodniej. My zaplanowaliśmy zwiedzanie tak, aby wyjść tuż przy promenadzie. 

 

Dzień 2 

Cape Greco National Forest Park (sea caves, Aija Napa, most miłości)

Najbardziej wysunięty skrawek greckiej części Cypru na wschód to Cape Greco. Dojechaliśmy z naszego hotelu w 2,5 godz. autostradą. Polecam odwiedzić największą atrakcję przylądka - Sea Caves - podwodne jaskinie, groty, skalne łuki, które można oglądać z wody, ale wiele z nich jest widocznych również ze skalistego brzegu. Jedną z nich skalne okno, do którego możemy podjechać praktycznie samochodem. Poza sezonem nie było tłumów, miejsca parkingowe dostępne, współrzędne parkingu: parking Miejscówka z niesamowitymi widokami, piękną, turkusową wodą, idealne miejsce na krótkie i długie spacery. Widoki zrobiły na nas niesamowite wrażenie, a sesja zdjęciowa w skalnym oknie pozostanie na długo w naszej pamięci. Generalnie w parku Cape Greco jest wiele szlaków turystycznych. Można spędzić na półwyspie kilka dni. My z racji ograniczonego czasu zdecydowaliśmy się podjeżdżać samochodem do głównych atrakcji. 

 

Cape Greco - jaskinie wydrążone przez morze

 

okno skalne na Cape Greco
grzyb skalny na Cape Greco

 

Niedaleko skalnego okna znaleźliśmy pierwszy skalny łuk Komara tou Korala po to by za chwilę znaleźć się przy skalistym brzegu przy brytyjskiej bazie wojskowej.

łuk Komara tou Korala

 

Po krótkim spacerze docieramy do biało-niebieskiej Kaplicy Agioi Saranta, która mieści się nad samym morzem. Widoki znowu spektakularne, a schodząc niżej na pomost widzimy szalejące fale, rozbijające się o ogromne skały. Spędziliśmy tu kilkanaście minut, podziwiając ten naturalny spektakl.

kaplica Agioi Saranta

 

fale rozbijające się o skały

 

Wsiadamy do auta i jedziemy do Aija Napa szukać mostu miłości. Znajdujemy go już po kilkunastu minutach spokojnej jazdy, na obrzeżach miasta. Ponownie miłe zaskoczenie, że do atrakcji możemy w zasadzie podjechać autem. Po zaparkowaniu i kilku krokach, praktycznie widzimy w pełnej okazałości Most Miłości (Love Bridge). Jest to ciekawa formacja skalna, nad samym morzem, mierząca 6 metrów długości i metr szerokości. Woda w tym miejscu jest turkusowa. 

most miłości
most miłości

 

Po krótkim spacerze i relaksie w pięknych okolicznościach przyrody, stwierdziliśmy, że trzeba wybrać się na obiad do centrum. Polecamy bardzo smaczną restaurację nad samym portem - Vassos Restaurant, z sympatyczną obsługą i lokalnymi potrawami. Mogę polecić dania, które skosztowaliśmy: burgery, zapiekaną musakę i kurczaka z grilla. Znajdziecie tu jednak wiele dań z owocami morza oraz świeże sushi. Widoki przyjemne, portowe. My z naszego stolika widzieliśmy w oddali nawet Most Miłości!

 

port w Aija Napa

 

Na powrocie do Pafos postanowiliśmy odwiedzić uroczą górską wioskę - Lefkara. Dotarliśmy tam po zmierzchu. W zasadzie wszystkie punkty gastronomiczne były już zamknięte, ludzi brak. Mimo tego spacer po wąskich, zielonych uliczkach należał do całkiem przyjemnych. Miejscami widać było symbol Lefkary - koronki. Domyślam się, że za dnia miejscowość przepełniona jest koronkowymi pamiątkami, bo słynie z nich na cały świat. Żałowaliśmy też, że nie mieliśmy okazji przekonać się co widać w oddali, bo być może widać byłoby morze.

uliczki w miejscowości Lefkara wieczorową porą

 

img 1
puste uliczki Lefkary
img 2
Lefkara

Dzień 3

Grobowce Królewskie, Skała Afrodyty, wrak statku Edro III

Kolejny dzień zaczynamy od spaceru promenadą, tuż przy hotelu. Tym razem kierunek to Grobowce Królewskie. Dojście zajęło nam jedynie 15 minut. 

Archeological Site of the Tombs of The Kings to rozciągające się na kilka kilometrów grobowce. Szczerze mówiąc na całej naszej rodzinie zrobiły duże wrażenie. Świadomość, że te wielkie grobowce, wysokie na kilka metrów kolumny i kapliczki były ukryte pod ziemią i mogliśmy nigdy ich nie zobaczyć jest niesamowita. Wrażenie jest tym większe, kiedy dowiedzieliśmy się, że polscy archeolodzy przyczynili się do odkrycia tych budowli. Grobowce były miejscem pochówku ok. 100 najwyższych urzędników administracji i dostojnych członków socjety oraz zmarłych najbogatszych cypryjskich rodzin. Miasto zmarłych było imitacją miasta żywych, a więc znajdziemy tu piękne zdobienia i dbałość o każdy szczegół.

Na spokojne zwiedzanie Grobowców Królewskich trzeba przeznaczyć 2-3 godziny.

 

grobowce królewskie

 

grobowce królewskie

 

grobowce królewskie

 

grobowce królewskie

 

grobowce królewskie

 

img 1
kwiatki na grobowcach
img 2
grobowce królewskie

 

Po zwiedzaniu grobowców znowu wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy w trasę ku Skale Afrodyty. Z Pafos to jedynie 21 minut drogi samochodem. Zaparkowaliśmy przy Petrą tou Romiou Car Park, z restauracją i sklepikiem dla turystów. Przejście przez ruchliwą drogę można pokonać bezpiecznym tunelem, co też uczyniliśmy. 

Skała Afrodyty praktycznie jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy podjechać na wskazany parking, przejść na drugą stronę ulicy i mamy ją! Piękna, wysoka, śnieżnobiała skała, wyłaniająca się prosto z morza. Tuż przy niej rozlega się sporej wielkości plaża, która podczas naszej wizyty była prawie pusta, ale spodziewam się, że latem odpoczywają tu setki turystów. 

Według mitologii Afrodyta narodziła się z piany morskiej, nieopodal skały, która jest nazywana jej imieniem. Stało się to wtedy, gdy Kronos odciął męskie narządy swojego ojca - Uranosa - i wyrzucił je do morza. W miejscu gdzie spadły, miała pojawić się piana, z której następnie wyłoniła się boska Afrodyta (bogini miłości).

Słońce dopisało, mąż polatał dronem po okolicy, a ja z dziećmi przysiedliśmy na pobliskiej skale i łapiąc promienie słońca cieszyliśmy się spektakularnym darem natury. Co prawda wysokie na kilkanaście metrów klify, wychodzące prosto z wody widziałam pierwszy raz na Maderze, ale Skała Afrodyty była zupełnie inna: jasna, ciepła, romantyczna. Można siedzieć i patrzeć na nią godzinami :-) 

Na plaży znajdziecie mnóstwo płaskich kamieni, które idealnie nadają się do robienia „kaczek” w wodzie. Z tej atrakcji z chęcią skorzystali moi synowie, którym pierwszy raz udało się rzucić/puścić kaczki na morskich falach.

skała Afrodyty

 

skała Afrodyty

 

                                 

 

Po relaksie na plaży i puszczaniu kaczek stwierdziliśmy, że dzień jest na tyle piękny, że warto odwiedzić wrak statku Euro III, który jest niedaleko zarówno od Skały Afrodyty, jak i od Pafos (naszej miejscówki). Z punktu startowego do wraku mieliśmy jedynie 38 minut autem. Cypr jest niesamowity, bo wiele ciekawych atrakcji turystycznych mamy „pod ręką”. Podobnie było z Edro III - podjechaliśmy naszą Skodą praktycznie pod sam statek. Na miejsce dotarliśmy przed godziną 17-stą, więc w zasadzie tuż przed zachodem słońca. Celowo zaplanowaliśmy odwiedziny o tej porze, bo spodziewaliśmy się dodatkowego uroku, jakie daje zachodzące słońce. Nie myliliśmy się, ponownie natura osłodziła nam widoki. Sam wrak jest położony tylko 10 metrów od brzegu. Jest to na tyle blisko, że zachęca, aby na niego wejść. Domyślam się, że latem pewnie jest sporo takich śmiałków, co widać po graffiti na wraku (w tym oczywiście znaleźli się graficiarze z Polski, którzy namalowali wielki napis: bass trip Poznań). 

Frachtowiec Edro III zbudowano w 1966 roku w norweskiej stoczni Kaldnes Mekaniske Verksted. Jednostka miała 83 m długości i tonaż około 2517 ton. Kariera statku nie obfitowała w ciekawsze wydarzenia aż do grudnia 2011 roku. 7 grudnia jednostka pływająca pod banderą Sierra Leone (ale należąca do albańskiego armatora) wypłynęła z portu Lemasos z ładunkiem płyt gipsowo-kartonowych. Portem docelowym była wyspa Rodos. W trakcie rejsu pogoda u wybrzeży Cypru szybko się pogorszyła. Silny wiatr utrudniał utrzymanie kursu, przez co statek uderzył o skały niedaleko miejscowości Pafos. Uszkodzony i pozbawiony napędu frachtowiec dryfował i ostatecznie uderzył o skały niedaleko zatoczki Coral Bay. Krótko po wypadku cypryjskie władze podjęły decyzję o usunięciu z jednostki paliwa oraz ładunku, aby zapobiec ewentualnej katastrofie ekologicznej. Podczas prac, które zakończyły się w październiku 2013 roku zabezpieczono kadłub zamykając i uszczelniając wszystkie przedziały.

Wrak leży przy skalistym brzegu, dzięki czemu w okolicy znajdziemy wiele sea caves (jaskinie). Widać je wyraźnie z brzegu. Stanowią one dodatkową atrakcję tego miejsca. Przy zachodzie słońca wrak na tle skalistego brzegu maluje niecodzienną scenerię. Nas widoki zachwyciły.  dodatkowo, po latach, zafundowaliśmy sobie sesję zdjęciową ze słońcem w dłoniach :-) Cieszyliśmy się, że zaplanowaliśmy wizytę w tym miejscu właśnie o tej porze dnia. Wrak prezentuje się jakby był daleko w morzu (co widać na poniższych zdjęciach :-))

 

wrak Edro III

 

                   

             

                 

 

zachód słońca i Edro III

 

Dzień 4

Avakas Gorge Canion, White River Beach

Pafos to naprawdę dobra baza wypadowa do wielu atrakcji turystycznych Cypru. Poza tymi, które już opisałam kolejna, nietypowa dla wyspy jest pół godziny drogi autem. Mam tu na myśli Kanion Avakas, do którego prowadzi szlak turystyczny. Przejście go zajmie nam niecałą godzinę, chociaż, jeśli tak jak my, będziecie podziwiać formacje skalne, będzie to chwilę dłużej. Generalnie dojazd samochodem prosty, pod koniec szutrową drogą, ale dość bezpieczną. My nie zdecydowaliśmy się pokonać całej trasy, bo dotarliśmy do momentu skalistego ze sporymi brakami w nawierzchni. Skoda wiadomo, z wypożyczalni, więc woleliśmy nie ryzykować uszkodzenia i zarysowań. W każdym razie zaparkowaliśmy 10 minut od wejścia na szlak, a był to przyjemny, widokowy spacer. Tuż przed wejściem na szlak znajdziemy mały punkt gastronomiczny z lodami i przekąskami oraz ostrzeżenia o niebezpieczeństwie: spadających kamieniach i możliwym wysokim stanie wody. Nam się udało odwiedzić Avakas Kanion w słoneczny dzień i wody nie było zbyt dużo. Jednak pomyślałam, że gdyby było jej znacznie więcej, to pokonanie szlaku możliwe byłoby jedynie w butach typowo górskich. 

 

kanion Avakas

 

zaklinowany kamień pomiędzy ścianami kanionu

 

Miejsce malownicze, zaskakujące, przyciągające. Będąc tam, zapomnisz, że jesteś na słonecznej wyspie, otoczonej setkami bajkowych plaż. Czujesz klimat górski, a wysokie ściany skalne sprawiają, że człowiek staje się małym trybikiem w świecie. Kulminacyjnym i w zasadzie niebezpiecznym momentem jest miejsce, w którym nad głowami wisi kamień, który utknął (nie wiadomo kiedy) pomiędzy dwoma pionowymi ścianami kanionu. Masz wrażenie, że w każdej chwili może runąć, a jednocześnie jest to najczęściej fotografowane miejsce pod którym pozują turyści. Spacer po Avakas to ogromna przyjemność, wytchnienie od słońca. Chwilami trzeba uważać na śliskie kamienie, ale podczas naszej wycieczki nie było ich zbyt dużo. Zachęcam do przejścia za wysokie skały, które sugerują, że doszliśmy do końca szlaku i przy których dla wielu jest to koniec wycieczki. Wystarczy je ominąć, pójść dalej, a gwarantuję, ze spotkacie dzikie kozy w ich naturalnym środowisku. Nam udało się spotkać całą rodzinkę. Wychodziły z wysokich skał i obserwowały nas. Sympatyczne i niecodzienne spotkanie :-)

 

                                                           

 

W drodze powrotnej z kanionu odwiedziliśmy White River Beach, oddaloną zaledwie 9 minut autem. Na plaży, poza tym, że była zupełnie pozbawiona turystów, znaleźliśmy setki stożków kamiennych, zbudowanych zapewne przez turystów. Tworzą one magiczną atmosferę i sprawiają, że miejsce jest jedyne w swoim rodzaju. To tutaj mój mąż znalazł kamień w kształcie serca, który zabrałam ze sobą na pamiątkę do Polski :-) 

Niesamowitość tego miejsca podkreślają monumentalne klify, które będąc na plaży widzimy z innej perspektywy, niż będąc na górze. W zasadzie widok z plaży nas pozytywnie zaskoczył, ponieważ zaparkowaliśmy naszą Skodę na górze klifu i nie spodziewaliśmy się, że są one tak wysokie. Dopiero na dole zdałam sobie sprawę jak niebezpieczne jest podchodzenie do granicy skały, bo z góry nie czuć wysokości. 

 

klify na White River Beach

 

skalne serce

 

                           

 

kamienne stożki zbudowane przez turystów

 

Klify na Cyprze są jedyne w swoim rodzaju - podobnie jak skała Afrodyty - białe, ciepłe, przyciągające, możesz patrzeć na nie godzinami. 

 

Dzień piąty

Klasztor Kykkos, Omodos

Tego dnia postawiliśmy na dłuższą wycieczkę w góry, do klasztoru Kykkos. Z naszego hotelu to niecałe 2 godz. drogi. Nie spodziewałam się, że będą to najdłuższe 2 godz drogi na Cyprze… Trasa okazała się bardzo kręta, wysoko w górach, nad niezliczoną liczbą przepaści, co przy ruchu lewostronnym zapewniało nie lada atrakcję dla pasażera, niestety. Nie przesadzam, kiedy piszę, że przez bitą godzinę jechaliśmy ostrymi zakrętami, które sprawiały, że stresowałam się, krzyczałam i upominałam męża, żeby zwolnił, bo o mały włos nie dostałam zawału serca kiedy to koła naszej Skody znajdowały się na granicy asfaltu… dla osób lubiących mocne wrażenia polecam tę trasę. Ja gdybym wiedziała, że czeka mnie taki stres i niebezpieczeństwo, odpuściłabym tę wycieczkę. W każdym razie widoki przednie :-)

Klasztor Kykkos to prawosławny męski klasztor położony na górze o tej nazwie, na wysokości 1318 m, w paśmie gór Trodos. Jego patronką jest Matka Boża. Klasztor słynie z przepięknych fresków i bogato zdobionych ikon. Najważniejsza z nich to ikona Matki Bożej Miłosierdzia. Miejsce jest nie tylko zabytkiem, a wciąż czynnie działającą świątynią, warto pamiętać, że wizyta w nim jest możliwa tylko poza godzinami nabożeństw. Na jego terenie znajduje się także grób biskupa Makariosa, słynnego z walki o niepodległość Cypru duchownego i pierwszego prezydenta niepodległej Republiki Cypryjskiej.

wejście do klasztoru Kykkos

 

widok na drzwi wejściowe do celi mnichów

 

kolorowe sklepienie w klasztorze

 

dziedziniec klasztoru Kykkos

 

Wracając z Kykkos odwiedziliśmy małą, urokliwą wieś w górach - Omodos. Nie jest ona rozległa, wystarczy krótki spacer, żeby ją poznać. Omodos zamieszkuje około 300 osób. Wioska słynie z produkcji lokalnego wina oraz pięknych drzwi i okiennic, które są różnokolorowe. Na nas ogromne wrażenie zrobiły wąskie, brukowane uliczki oraz Klasztor Krzyża Świętego. Aktualnie jest on nieczynny, ale można go zwiedzać, do czego zachęcam, bo znajdziecie tu bardzo ciekawe, bogato zdobione wnętrza, witraże i freski oraz muzeum sztuki bizantyjskiej.  

 

klasztor Krzyża Świętego

 

                               

                             

                               

 

wnętrze sklepu produkującego lokalne wino

 

                                 

 

Dzień szósty 

Kurion Episkopi Kompleks Archeologiczny, Limassol

Zaledwie 60 km od Pafos, 40 minut drogi znajduje się Episkopi, archeologiczny kompleks starożytnego miasta. Jego malownicze położenie, na wzgórzu, nad samym morzem dodaje niesamowitego uroku całej miejscówce i zapewnia spektakularne widoki na morze śródziemne. Spacerując po tym starożytnym miejscu zazdrościłam jego mieszkańcom niecodziennego położenia. Zastanawiałam się również nad tym w jaki sposób miejscowi relaksowali się i jestem przekonana, że zaduma z widokiem na bezkresne morze zapewne przynosiła ukojenie. 

Kurion to antyczne miasto, które najprawdopodobniej zasiedlone było już w XII wieku p.n.e. W skład kompleksu Kurion wchodzą w zasadzie trzy różne miejsca: starożytne miasto-państwo, które jest głównym i największym obiektem, Sanktuarium Apollina oraz stadion olimpijski. Największy rozkwit Kurionu nastąpił za czasów Imperium Rzymskiego. W 365 r n.e. w wyniku trzęsienia ziemi miasto uległo ogromnym zniszczeniom. Ostatni mieszkańcy opuścili te tereny w VII wieku. 

Miasto Kurion składa się z 11 miejsc, które zostały odkryte i zrekonstruowane przez archeologów. Są to m.in. teatr na 3000 miejsc (z II w p.n.e.), Dom Eustoliosa (ogromna willa z IV w. n.e.), codzienny dom (prywatna rezydencja z I w. n.e.), Hellenistyczna Budowla (najstarsza budowla w Kurionie z 325 w. p.n.e.), Bazylika Chrześcijańska (największy obiekt z V w n.e.), Agora, Stoa, Nimfeum (groty z z naturalnymi źródłami, baseny), Dom Chrześcijański (zawiera mozaiki, kolumny oraz jadalnię rzymskiego domu), Dom Gladiatorów (luksusowa rezydencja z końca II wieku. Mozaiki  przedstawiają sceny walk Gladiatorów), Dom Achillesa (budowla z IV wieku, nazwę zawdzięcza mozaikom przedstawiającym spotkanie Achillesa i Ulissesa).

Całe muzeum znajduje się na zewnątrz. Na zwiedzanie należy przeznaczyć ok. 2 godzin. Jest to fantastyczna okazja do tego, aby przenieść się do starożytnych czasów, zasiąść na widowni teatru i odwiedzić zwyczajny, rzymski dom. Niesamowite wrażenia!

 

Park Episkopi

 

Episkopi

 

mozaika walka Gladiatorów

 

klify widziane z Parku Episkopi

 

Z Kurios pojechaliśmy do Limassol, to drugie największe miasto Cypru, popularny kurort wakacyjny, położony pomiędzy górami a krystalicznie czystym morzem. Głównymi atrakcjami Limassol są Stary Port z nowoczesną mariną, promenada Molos, która ma aż 17 km i oferuje piękne krajobrazy, klimatyczne kafejki, bary i przekąski. Blisko miasta położone jest słone jezioro. Jest ono bardzo płytkie, maksymalna głębokość to 1 metr zimą, latem praktycznie nie ma w nim wody. W lutym można tu spotkać tysiące flamingów. Nam niestety się to nie udało. Widzieliśmy flamingi w oddali, z auta, ale nie mieliśmy szczęścia ustrzelić im fotki z bliska. 

Limassol jest dobrym miejscem na długie spacery, smakowanie lokalnych przysmaków oraz relaks w klimatycznych kafejkach.

Weekend po naszym wyjeździe w Limassol odbywała się feta z okazji zakończenia karnawału. Widzieliśmy ozdoby i przygotowania do kolorowego korowodu. Jednak nie zdążyliśmy już obejrzeć go z bliska. Być może uda nam się to następnym razem.

 

promenada w Limassol

 

Limassol w zachodzącym słońcu

 

img 1
wąskie uliczki Limassol
img 2
wąskie uliczki Limassol

 

Na Cyprze spędziliśmy z rodziną pełne 7 dni. Było bardzo sympatycznie, ludzie przyjaźni, wyspa czysta i dobrze oznakowana. Największym wyzwaniem był ruch lewostronny, co wymagało dużego skupienia, szczególnie w pierwszych dniach podróży. Generalnie wyjazd uważam za udany, widoki zróżnicowane, zobaczyliśmy piękne miejsca. Osobiście mnie najbardziej urzekły starożytne miejsca, bo pierwszy raz tak blisko obcowałam z rzymską cywilizacją.

Jeśli zastanawiacie się czy Cypr zimą to dobry wybór, to według mnie tak. Pogoda sprzyja zwiedzaniu i poznawaniu wyspy, a brak tłumów rekompensuje pięknymi widokami. 

 

                             

Kategoria: ferie zimowe , Tagi: #Cypr, #podroze, #Pafos, #most miłości, #Aija Napa, #Avakas